Schudnąć – metoda jednego słowa i trzech kroków
MAGDA KRZYSZTOPORSKA • dawno temu • 11 komentarzyOtwierasz dowolną gazetę, odpalasz portal albo po prostu rzucasz okiem na billboardy na ulicach. Co widzisz? Szczupłych, uśmiechniętych ludzi, którzy wyglądają tak, jakby życie podawało im na tacy wszystko to, co najlepsze. Myślisz zapewne: „też bym tak chciała, ale nie mam czasu na dbanie o siebie, mam pracę, rodzinę, przeróżne problemy”. I paradoksalnie właśnie dlatego, że jest ci trudniej, masz ogromną szansę na zmianę swojego życia. Dlaczego? Bo zaczynasz odczuwać chęć wyglądania i czucia się inaczej. Nie ma magicznych zaklęć, które pomogą ci schudnąć, ale dzięki jednemu słowu i trzem krokom przybliżysz się do swojego celu.
Najtrudniejsze… pierwsze słowo
Celowo używam określenia „pierwsze słowo”, a nie „pierwszy krok”. Kluczem do sukcesu w trakcie odchudzania, jest bowiem przyznanie się przed sobą samą – oraz przed innymi – że wyruszasz na wojnę ze zbędnymi kilogramami. Powiedz odważnie światu, że dziś zaczęłaś – i użyj czasu dokonanego (zamień “od dziś zaczynam” na “dziś zaczęłam”). Wyjaśnij też szczegółowo, co zaczęłaś: jeść zdrowo, żyć aktywnie, dbać o swoje ciało.
Po co to robimy? By zmotywować się do działania. Trochę głupio tłumaczyć się potem innym, że z naszych planów nic nie wyszło. Nie lubimy tego, więc zrobimy wszystko, by sobie tego oszczędzić. Na tym etapie warto dokładnie także zaplanować swój cel i sprecyzować do czego dążymy. Jeśli twój mózg nie będzie tego wiedział, może okazać się złośliwy i płatać figle – np. włączać głos „wewnętrznego krytyka i doradcy”, który będzie nam szeptał do ucha: „Jadźka, daj spokój. Zjedz to i przestać się katować”.
Mózg robi tak, bo jeśli nie zwizualizujesz mu celu, nie będzie wiedział o co ci chodzi. Musi wiedzieć, na czym ci zależy i dlaczego warto podjąć wysiłek. Gdy już się dogadacie w tej kwestii, stworzycie fajny i zgrany zespół.
Pamiętaj jednak, aby cele zawsze były pozytywne. Decyzja zdefiniowana jako: „nie chcę być gruba i zestresowana” przez mózg zostanie odczytana jako potwierdzenie, że obecnie jest bardzo źle. Będzie skupiał naszą uwagę na nadwadze i stresie, blokując nas przed działaniem. O wiele lepiej stwierdzić: „będę ćwiczyć 3 razy w tygodniu” lub “do dnia x schudnę x kg” – ustalamy dzięki temu konkretne ramy czasowe i nakierowujemy działania na określone zadanie. Wybierając cel warto też pamiętać o tym, że ma on być nasz, własny. Nie chcę nawet słyszeć, że chcesz schudnąć, bo twój mąż chce żebyś schudła!
Krok pierwszy – rusz z miejsca w sposób dosłowny
Decyzja zapadła, cel określony. Pojawia się jednak teraz pytanie, jak zmotywować się do działania i postawić pierwszy krok. Spróbuj niepostrzeżenie i bezboleśnie wpleść aktywność w każdy swój dzień, traktując go jak nawyk – jak mycie zębów lub jedzenie śniadania.
Codziennie rano przeznacz czas na poruszanie się. Oczywiście nie mówimy tu o porannym spalaniu tony kalorii, ale raczej do wytworzenia czegoś pozytywnego – endorfin. Hormon szczęścia to gwarancja lepszej pracy mózgu w ciągu dnia, a może zagwarantować go nawet 5 min. Prostej aktywności (nawet reklamy w telewizji trwają przecież dłużej). Rób pajace, przysiady, włącz muzykę i tańcz — po swojemu, jakby nikt nigdy nie patrzył. Rano nie odpalaj od razu fejsa i maili, niech to będzie tylko twój czas, bez informacji wrzucanych z zewnątrz.
Odrzuć także w kąt wymówki, że nie masz czasu, bo jesteś np. młodą mamą lub przytłaczają cię inne obowiązki. W takim przypadku – paruj różne czynności. Na przykład: prasowanie i przysiady — po każdej uprasowanej koszulce 10 przysiadów. Usypiasz dziecko w wózku? Rób to samo, da się, a z doświadczenia wiem, że dziecko zasypia przy około 80-tym. Oglądasz serial? Rób brzuszki lub puść w ruch hula hop. Chcesz przesłuchać nową płytę? Załóż słuchawki i rób to biegając!
Jeśli w twojej głowie pojawi się męczący demotywator, przekonujący cię, jak bardzo ci się nie chce, postaraj się chociaż spróbować. Ubierz się w sportowe ciuchy i jeśli ćwiczysz w domu — włącz muzykę. Jeśli po 15-tu minutach nadal nie będzie ci się chciało, odpuść. Gwarantuję ci jednak, że w większości przypadków to 15 minut, to będzie taki rozbieg przed rozkręceniem się. Ćwiczysz na siłowni? Idź, im bardziej ci się nie chce. Zrób tak raz, drugi, a zobaczysz że trening będzie jednym z najbardziej udanych.
Krok drugi – skieruj się w stronę lodówki
No, chyba że po to, by wyrzucić z niej wszystko to, co niezdrowe. Sama aktywność fizyczna i motywacja nie wystarczą, jeśli utratę kalorii na siłowni szybko będziemy uzupełniać tuczącymi przekąskami. Pamiętaj jednak, że żywność zakazana to nie tylko słodycze, ale także przetworzona żywność pełna chemii, gotowe dania z pełną gamą konserwantów oraz kolorowe napoje barwione za pomocą całej tablicy Mendelejewa.
Oczywiście nie można popadać w paranoję, jednak warto wiedzieć, że w przypadku kryzysu i załamania motywacji, z wielkim prawdopodobieństwem sięgniemy po jakąś przekąskę. Od tego, co będziesz posiadała w lodówce, będzie zależało co pod wpływem emocji trafi do twojego brzucha.
Do wszystkich kusicieli zrób sobie tor przeszkód - schowaj przekąski gdzieś wysoko, najgłębiej w szafce. Stołeczek, którego używasz sięgając do tej szafki, także gdzieś ukryj — jest szansa, że nie będzie ci się chciało walczyć z przeszkodami.
Gdyby jednak udało ci się pokonać je wszystkie, przed pierwszym kęsem odczekaj magiczne 15 minut. Przypomnij sobie dlaczego zaczęłaś zmieniać swoje życie. Przecież nie dlatego, że ktoś cię zmusił i siłą wyrwał słodycze z ręki. Odstawiłaś je i dbasz o zdrowie, bo sama tego chciałaś — bo postanowiłaś być lepszą wersją samej siebie. Zadaj sobie pytanie: „naprawdę aż tak bardzo chce mi się tej czekolady”? Zapewniam cię, że odpowiesz: „nie”.
Krok trzeci – rusz drogą wytrwałości
Tak, motywacja z czasem słabnie. Miewamy gorsze dni, stresujące momenty w pracy, kłócimy się z partnerami. Warto mieć tego świadomość i przygotować pełen arsenał narzędzi, za pomocą których uda nam się trzymać naszych postanowień. Na początek – nie zapominajmy o nagradzaniu się. Zastanów się, co sprawia ci radość w życiu i kiedy twoje oczy się śmieją. Już wiesz? W takim razie to jest metoda, za pomocą której będziesz się nagradzać.
Pamiętaj, aby sprawić sobie przyjemność za każdym razem, gdy osiągniesz swój mały sukces. Celebruj go i pochwal samą siebie za dobrze wykonaną pracę. Pyszna kawka, nowy ciuch, koktail, kąpiel przy świecach, chwila z książką. To działa! Uważaj jednak z nagrodami — nie traktuj swojego zdrowego stylu życia jako udręki, którą podejmujesz by potem uzyskać zapłatę. To, że żyjesz aktywnie i ćwiczysz to dla twojego ciała prezent sam w sobie.
Rada druga – wszędzie szukaj motywacji. Każdego mobilizuje coś innego: spojrzenia koleżanek, facetów, śmieszne memy o tym, że trzeba szybciej uciekać przed zombie. I nie ma w tym nic złego! Co mnie motywuje? Inspirowanie innych, to że idąc przez liczący kilkanaście kilometrów wąwóz nie mam zadyszki, a także uczucie spełnienia po treningu i fakt, że dzięki zdrowemu stylowi życia mogę czuć się młodo. Ty także znajdź swoją motywację.
Rada trzecia, wynikające z drugiej – nawet, jeśli motywuje cię wzrok koleżanek, nigdy się z nimi nie porównuj. Nie ścigaj się z innymi — skąd niby możesz wiedzieć, kiedy ta druga osoba wystartowała, z czym się właśnie mierzy i w którym miejscu jest na swojej drodze? Nie bądź perfekcyjna i nie staraj się dorównać innym za wszelką cenę. Zawsze będzie ktoś, kto będzie kilka kroków przed Tobą, ale znajdzie się i taka osoba, która daleko w tyle. Szanuj swój wysiłek, doceniaj go i po prostu dalej rób swoje.
Gdy motywacja słabnie, wykorzystaj też czwartą metodę – zamknij oczy i zwizualizuj swój sukces. Oczami wyobraźni zobacz siebie szczupłą, szczęśliwą i zdrową. Od tego celu nie dzielą cię wcale lata świetlne. Jest on w zasięgu ręki i jestem pewna, że gdy ponownie otworzysz oczy, z radością wyciągniesz dłoń, by po niego sięgnąć. Działaj za pomocą małych kroków, spokojnie i bardzo powoli. Dlaczego? By nie przegapić tych wszystkich cudownych zmian ciała i umysłu, które będą się działy po drodze.
Ten artykuł ma 11 komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze